czwartek, 14 stycznia 2016

Eurotrip 1/2- Rzym

Rzym był pierwszym przystankiem naszego eurotripa. Teraz jesteśmy we Florencji, bo trzeba było załatwić parę spraw na uczelni (w tym pierwszy raz w życiu oddać pustą kartkę na egzaminie),  a za dwa dni mamy ruszać dalej- Piza, Frankfurt, Trier, Strasburg, Luksemburg, Lizbona, Porto, Mediolan. 3 tygodnie, 6 lotów, 5 państw. Napisałam, że "mamy ruszać dalej", ponieważ pisząc to, nadal zastanawiam się czy jestem w stanie pozwolić sobie na ten wyjazd- ciągle kalkuluję, przeliczam...i załamuję ręce. Na dodatek nie mam żadnej informacji na temat grantu na kolejny semestr, a jeśli go nie dostanę, będę musiała wrócić do Polski, co wiąże się z wieloma problemami na polskiej uczelni. To są sprawy na które nie mam wpływu, więc nie powinnam się tym tak stresować, a po prostu czekać aż coś się wyjaśni... No więc czekam. Uznajmy, że spokojnie ;)
Wracając do podróży- jeśli bym z niej zrezygnowała i została teraz we Florencji, to nawet nie chcę wiedzieć, jak bardzo mogłabym żałować tej decyzji. Nie pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji, a do tej pory zawsze podejmowałam decyzję- jadę. W końcu travelling is the only thing you buy, that makes you richer. Zostając, nie wyzerowałabym konta, ale co z tymi wszystkimi przygodami, widokami, zachwytami, wspomnieniami... 3 lata temu na poprzednim Erasmusie, poleciałyśmy do Rzymu, na największym przypale i podczas największego kryzysu finansowego i nigdy tego nie zapomnę- wspominam ten czas z ogromnym uśmiechem. To jeden z tygodni mojego życia, o którym chętnie opowiadałabym wnukom.
Serce jest za podróżą, rozum za finansowym comfort zone. 

Ciężko było wrócić na włoską ziemię po świętach. Zdążyłam się już przyzwyczaić do mojego polskiego życia i do tego że mam obok siebie najbliższych przyjaciół i rodzinę i kiedy trzeba było wracać, było mi najzwyczajniej w świecie smutno. Dlatego też, przez pierwsze dni po powrocie, byłam zbitym, aspołecznym psem, któremu do szczęścia z jednej strony brakowało tak wiele, a z drugiej strony w pełni zadowalał się samotnym spacerowaniem po Wiecznym Mieście.
Z racji tego, że w Rzymie byłam teraz po raz trzeci, główne zabytki odłożyłam na bok i po prostu włóczyłam się bocznymi uliczkami, czasami zerkając na mapę jak chciałam dotrzeć do jakiegoś punktu, który mnie zainteresował. Lubię Rzym, ale jednak wolę Florencję. W Rzymie wszystko jest ogromne i mimo tego, że znam to miasto dosyć dobrze, czuję się w nim obco i niepewnie, i nie chciałabym spędzić tam więcej czasu, niż te parę dni. Wiele osób wypowiada się o Rzymie, jako o najpiękniejszym mieście w Europie i pewnie coś w tym jest, choć w mojej top liście europejskich miast, nie znalazłoby się na podium. To co w Rzymie jednak uwielbiam, to fakt że tam naprawdę oddycha się atmosferą historii i nie jest to turystyczna iluzja.


























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz